Moja cierpliwość powoli się kończy
Niedziela, 23 maja 2010
Km: | 6.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:23 | km/h: | 16.43 |
Pr. maks.: | 40.10 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Poison Zyankali | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pogoda piękna, słonko grzeje, szkoda siedzieć w domu. Koło południa się zebrałem. Przejechałem trochę ponad kilometr. Po starcie z kolejnych świateł zerwał się łańcuch. Szczęście w nieszczęściu, że do domu tylko kilometr, więc nie musiałem męczyć się z tym na dworzu. Tyle z mojego jeżdżenia.
Po południu zabrałem się za kolejne, nie wiem już które w tym roku skracanie i spinanie łańcucha. W tej chwili zostały 102 ogniwa... Wyszedłem na chwilę zobaczyć czy wszystko działa. Jak na razie, tak.
Po południu zabrałem się za kolejne, nie wiem już które w tym roku skracanie i spinanie łańcucha. W tej chwili zostały 102 ogniwa... Wyszedłem na chwilę zobaczyć czy wszystko działa. Jak na razie, tak.