To i tamto

Wczorajsza giełda + dzisiejsze miasto. Niestety muszę się pogodzić z tym, że przy takich temperaturach nie będę mógł słuchać muzyki. Odtwarzacz po prostu nie jest w stanie znieść zimna i odmawia działania :(

Dziś nadeszła pora na zmianę opon. Pożyczyłem dwie dość agresywne sztuki z nadzieją, że podejdą. Niestety, okazało się, że szersza z nich to 2,5, więc i bez zakładania wiadomo, że nie podoła. Mimo wszystko założyłem ją, tak żeby mieć pewność. No to może chociaż ta druga. 2,35 - wydaje się, że będzie na styk. Zakładam, trochę kombinacji i jazda. Na stacje na kompresor, dmucham tyle ile być powinno i zaczyna się ocieranie. Niestety, nie da się ustawić tak, żeby nie ocierało w żadnym miejscu o widełki, dlatego powrót do domu. Zmuszony zostałem do przekopania się przez cały bałagan w piwnicy, ale odniosłem sukces. Znalazłem oryginalną oponę od Hexa, na której wyjechał ze sklepu :) Kenda 1,9. Założyłem ją na tył, na przód powędrowała Kobra 2,0 (semi-slick trochę już wyjeżdżony). Nie poddałem się, wyszedłem na rower po raz drugi, żeby sprawdzić, czy wszystko gra. Jest ok, błotniki również rewelacja :) Oficjalnie mogę uznać rower za przygotowany na zimę :)

Wreszcie jakiś zakup dla Hexa. Pojechałem po błotniki. Wiatr straszny. Wieczorem jak wracałem, udało się zrobić chrzest bojowy nowego nabytku, ponieważ zaczęło padać, jezdnia szybko zrobiła się mokra, a spod kół... nie ma już fontanny ! :)

Tu i tam, po sklepach. Im później tym gorzej, była mżawka, która w połączeniu z panującą temperaturą i slickami zagrażała mojemu zdrowiu lub życiu :D Dotarło to do mnie jak na jednym z łuków, wjeżdżając z taką prędkością jakby było sucho, dość solidnie mną zarzuciło, udana kontra, znowu pochylenie i znów to samo ! Mało brakowało. Slicki niestety na sezon zimowy się nie nadają, więc trzeba szukać jakiejś alternatywy.

Nieprzyjemny wiatr

Tak się zastanawiam, czy kiedyś skończy się ten mój pech i wychodzi na to, że nie ma zamiaru :/ Dzisiaj pierwsza...
Po ramkę do sklepu.