Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2013
Dystans całkowity: | 502.43 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 04:18 |
Średnia prędkość: | 23.00 km/h |
Maksymalna prędkość: | 66.70 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 38.65 km i 1h 26m |
Więcej statystyk |
Poza miastem
Środa, 4 września 2013
Km: | 33.82 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 27.06 |
Pr. maks.: | 65.90 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Hexagon V6 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zachęcony wczorajszą wycieczką po mieście stwierdziłem, że wyjadę na swoją starą trasę i zobaczę jak idą budowy dróg :) Jak pomyślałem, tak też zrobiłem. W ten sposób dotarłem do Tuszyna i powrót. Pedałując w stronę domu zerknąłem na średnią prędkość z trasy i byłem mile zaskoczony - 27,8km/h. Musiała być jeszcze trochę wyższa jak dojeżdżałem do Tuszyna, bo z powrotem już wiatr dawał o sobie znać.
Miasto
Wtorek, 3 września 2013
Km: | 40.27 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 56.90 | Temperatura: | 0.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Hexagon V6 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Najpierw do swojej byłej pracy i jeszcze w kilka miejsc. Okazuje się, że po serwisie zostały jedynie wspomnienia... Szkoda, bo z całej swojej zawodowej kariery tą pracę wspominam zdecydowanie najlepiej. Później powrót na godzinkę do domu i podjechałem jeszcze do Edyty.
Jestem zaskoczony w jakim tempie kręcę te kilometry. Nawet nie zauważyłem kiedy, a lada dzień dobiję do 4000km w tym roku, a przebieg nadal rośnie.
Jestem zaskoczony w jakim tempie kręcę te kilometry. Nawet nie zauważyłem kiedy, a lada dzień dobiję do 4000km w tym roku, a przebieg nadal rośnie.
Miasto
Poniedziałek, 2 września 2013
Km: | 16.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Hexagon V6 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Do Edyty i z powrotem. Wyszedłem z domu, wsiadłem na rower i wyjechałem z klatki prawie że zaliczając spektakularną glebę pod oknami domu. Przyczyną tego zjawiska był flak w przednim kole. Pewnie w coś wjechałem, albo którąś z dwóch dziur, które zrobiły się w oponie, dętka otrzymała kuku. Wkurzony, że muszę wracać od nowa, nawet nie sprawdzałem co się stało, tylko zmieniłem cały zestaw, czyli oponę z dętką. Zagościł semi-slick Kendy 2,0, przez co teraz rower z przodu wygląda jak czołg. W drodze powrotnej złapał mnie deszcz i czułem się jak zawodnik na torze, bo przy każdym hamowaniu tylnym hamulcem od razu leciałem bokiem :D Takie już prawa fizyki, kiedy z tyłu niezmiennie siedzi Kwest 1,25 coraz bardziej łysy przez zaciskanie mocno tylnego hamulca :P